Egzamin na prawo jazdy ma być łatwiejszy.
- W starym systemie teorię zaliczało 8 na 10 osób. Dziś testy zdaje o połowę mniej kursantów. Według mnie są zaskoczeni treścią pytań, które w wielu przypadkach różnią się od przykładowych zestawów, jakie prywatne wydawnictwa wypuściły na rynek. Do oficjalnej bazy pytań kandydat na kierowcę przed egzaminem nie ma dostępu – mówi Robert Drozd, egzaminator nadzorujący w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Rzeszowie.
Nowy egzamin na prawo jazdy trwa 25 minut i składa się z dwóch części. Pierwsza – podstawowa, to 20 pytań wspólnych dla wszystkich kategorii. Są ilustrowane zdjęciami lub klipami filmowymi. Kandydat na kierowcę odpowiada tylko "tak”, lub "nie”. Na zapoznanie się z treścią ma 20 sekund, na odpowiedź 15 sekund. Pytania są punktowane od jednego, do trzech punktów, w zależności od poziomu znaczenia zagadnienia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Drugi etap to zestaw 12 pytań specjalistycznych związanych z konkretnymi kategoriami prawa jazdy. Tutaj sugerowanych odpowiedzi jest trzy, z czego poprawna tylko jedna. Pytania na egzamin są losowane z zestawu ok. 1800 zagadnień.
Decyzją posłów zasiadających w sejmowej komisji infrastruktury, jeszcze w maju Sejm ma przegłosować zmiany w systemie egzaminacyjnym.
Pytania dostępne dla każdego
– Najważniejsza zakłada upublicznienie oraz ujednolicenie oficjalnej bazy pytań. Nowelizując ustawę zobowiążemy ministra, aby przygotował dla wszystkich ośrodków taki sam zestaw 2-3 tysięcy pytań, które będą dostępne dla każdego – mówi poseł Stanisław Żmijan z PO, szef sejmowej komisji infrastruktury.
Posłowie zmianą przepisów zajmą się tuż po długim weekendzie. Stanisław Żmijan liczy, że jeszcze w tym miesiącu przepisy zaakceptuje także Senat. Chce, aby zmiana weszła w życie najpóźniej na początku nowego roku.
– Oczywiście zależy nam, aby było to jak najszybciej, ale chcemy dać specjalistom czas na przygotowanie dobrej bazy pytań. Przede wszystkim wolnej od niedorzecznych zagadnień, których teraz tu nie brakuje – dodaje S. Żmijan.
Co na to przyszli kierowcy?
Zdaniem Wiktora Fryca z Rzeszowa, posunięcie jest bardzo słuszne.
– Bo w tej chwili jest problem z nauką do egzaminu na prawo jazdy. Ja posiłkuję się przykładowymi testami, które zdałem 4 na 5 razy. Ale np. znalazłem w nich pytanie o przepisową, minimalną wysokość bieżnika na oponie samochodowej. Takiego zagadnienia nie było w podręczniku. Co zrobię, jeśli podobne pytania pojawią się na właściwym egzaminie? – zastanawia się przyszły kierowca.
Sceptycy twierdzą, że kierowcy nie mają racji.
– Bo zasady egzaminu zmieniono po to, aby uczyli się przepisów, a nie odpowiedzi na pamięć. Obecny system kształci lepszych kierowców, myślących na drodze. Jeśli dojdzie do zmiany, będzie znowu gorzej – uważa Leszek Kida, egzaminator nadzorujący w WORD Tarnobrzeg.
Ale zdaniem Roberta Drozda nie ma takiej obawy.
– Odpowiedzi na pytania sytuacyjne nie da się wykuć, bo jest ich za dużo. A jeśli chodzi o część dotyczącą zagadnień technicznych i pierwszej pomocy, nauka na pamięć nie byłaby wbrew pozorom zła. Przecież jeśli ktoś zapamięta, jak ratować człowieka po wypadku, albo jak zachować się gdy płonie auto, będzie mógł uratować komuś życie – mówi R. Drozd.
Dodaje, że w tej chwili właśnie takie pytania sprawiają kierowcom najwięcej trudności.